Ludmiła:
Diagnoza postawiona przeze mnie rankiem została potwierdzona przez specjalistę. Niemal od razu trafiłam na salę operacyjną. Do tego zabiegu nie potrzeba było jakiś szczególnych przygotowań. Chciałam mieć to za sobą jak najszybciej. Operacja, która zacznie się za 20 minut była tylko zaczątkiem góry lodowej, którą przygotował dla mnie niefortunny los. Zupełnie jakbym kroczyła po cienkim lodzie, a na jego tafli już pojawiło się małe pęknięcie, które mogło zakończyć wszystko. Wystarczy jeden nieodpowiedni krok, a poniosę straty, które będą miały nieodwracalne skutki. Mam poświęcić rok mojego życia tylko po to, aby być taka jak kiedyś
-Jesteś gotowa?-spytała pielęgniarka wchodząc na mojej sali
-Bardziej gotowa nie będę-szepnęłam i przymknęła powieki
Ból fizyczny jest straszny. Ból stawowy przypomina ból zębów, który torturuję nie tyle przenikliwością co co stałością, powodując dziurę w mózgu. Pierwszą traumę przeżyłam, kiedy po trzech dniach zdjęto mi bandaże z nogi. Choć widziałam blizny innych leżących i byłam przygotowana na to, co zobaczę to na widok mojej nogi w takim stanie płakałam ponad godzinę. Mięśnie całkowicie opadły, skóra zwisała pusta wokół kości, a co najgorsze , teraz wokół kolana malował się nieusuwalny tatuaż w postaci dwudziestu szwów , który już na zawsze miał szpecić moje ciało. Z niewiadomych powodów zaczęłam brzydzić się własnego ciała. Mam szesnaście lat i zniszczoną nogę... co mam teraz robić? Czy już nigdy nie będę mogła założyć krótszej spódniczki, sukienki czy spodenek? Pozbierałam rozbite części mojej świadomości i skleiłam w całość. Teraz muszę myśleć o rehabilitacji. Trzeba wiedzieć, że po operacji na ścięgnach kolana zostaję ono zablokowane pod kątem 90 stopni i zgięcie go poza tą granicę jest nadzwyczaj bolesne. Mimo to trzeba je odblokować i możliwie jak najszybciej. Jest to konieczne, aby przywrócić właściwe funkcjonowanie nogi. Niestety nie można tego dokonać samodzielnie więc rodzice znaleźli najlepszego rehabilitanta w kraju. Mam nadzieję, że będę jeszcze mogła robić to co tak bardzo kocham. Coś co jest tak bliskie mojemu sercu.
Francesca:
Jestem przekonana, że w każdej sytuacji jest zawsze coś pozytywnego , tylko trzeba umieć ją dostrzec. Okazałam się w tym specjalistką , w czym pomógł mi wrodzony optymizm, uważna obserwacja sytuacji i szczęście, który jak narazie mnie nie opuszcza pomagają mi osiągnąć wyznaczone cele. Dzięki temu to co było przeszkodą staję się nową możliwością. Gdyby nie Ludmiła i to dziwne uczucie... Uczucie, które towarzyszy mi, gdy jestem sama, nieustannie ktoś mi się przypatruję. Ten konflikt między rozumem, a lękiem był niemałym utrudnieniem, wzmocniony również nieumiejętnościąstawiania czoła rzeczywistości, którą musiałam pokonywać dzień po dniu.
Po raz kolejny tego dnia odwracam wzrok. I po raz kolejny nikogo nie widzę. Jednak wiem...wiem , że ktoś mierzy wzrokiem. Przeszywa mnie nim na wylot, że czegoś ode mnie chce. Nie wiem jednak kto, nie wiem jednak gdzie i nie wiem z jakiego powodu. Czy to normalne, że czuję się obserwowana we własnym domu ?
-Nareszcie jesteś-powiedziałam spoglądając z nad niebieskiego koca na Marco
-Byłaś taka przestraszona , że rzuciłem wszystko i przyszedłem do Ciebie-powiedział siadając na krańcu łóżka
- to uczucie mnie nie opuszcza-jęknęłam i opadłam na poduszki
-Może Ci się tylko wydaję-powiedział z tym anielskim spokojem w głosie. To właśnie w nim tak kochałam - ten spokój i umiejętność zachowania zimnej krwi nawet w najtrudniejszych sytuacjach
-Nie to niemożliwe -powiedziałam chowając twarz w dłoniach . Byłam już tym wszystkim zmęczona. Cały świat walił mi się na głowę. Optymistka, którą jak dotąd byłam ukryła się bardzo głęboko, bała się wyjść i po prostu istnieć
-W takim razie coś wymyślimy-szepnął i pogłaskał mnie po ramieniu wierzchem dłoni. Jedna z nielicznych chwil, w których czułam się bezpieczna. Momenty, w których Marco był obok. Zawsze widziałam w nim prawdziwego przyjaciela. Ufałam mu i kochałam , ale nie jako obiekt westchnień
-Dziękuję-powiedziałam przysuwając się do niego i kładąc głowę na jego ramieniu. Potrzebowałam go jak nigdy przedtem
-Od tego ma się przyjaciół-szepnął i przytulił mnie do siebie. Po całym moje ciele rozpłynęła się fala przyjemnego ciepła
Ludmiła :
Też czasem macie uczucie, że jesteście jak koło toczące się po stromym zboczu ? W jednej chwili jedziesz w dół z zabójczą prędkością tylko po to, aby za chwilę ktoś Cię trącił i spowodował wypadek ? Masz świadomość, że sam się nie podnieśiesz, nikt Ci nie pomorze. W takich sytuacjach jak moja , życie zostaje zakłócone bardziej niż zwykle. Życie jest bowiem niekończącym się ciągiem zmian, spowodowane prawie zawsze wydarzeniami pochodzącymi nie z naszej woli. Mimo wszelkich przeciwności z czasem akceptujemy sytuację , a nawet zaczynamy ją lubić. W końcu " nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło " tej wizji postrzegania świata nauczyła mnie Fran. Gdyby nie to, że czekam właśnie na doktora Pasequrelli to pewnie właśnie siedziałabym przytulona do niej w poszukiwaniu duchownego wsparcia jakim jest przyjacielska miłość. Czułam jak serce biję mi w piersi. Jak mój niemiarowy oddech drży kiedy tylko pomyślę o tym co mnie czeka.
-Ludmiła Ferro-podszedł do mnie mężczyzna o czarnych postawionych na żel włosach
-tak-powiedziałam chwytając kulę spoczywające u mego boku. Opierając się na nich doszłam za lekarzem do sali gdzie miała odbyć się pierwsza próba
-połóż się - powiedział i wskazał na łóżko przykryte zieloną folią. Posłusznie wykonałam polecenie.
-Nie martw się. Zabieg jest bolesny, ale stopniowo dojdziemy do celu -uśmichnął się i podszedł do mnie ściągając but z prawej nogi. Delikatnie ujął moją stopę i pociągnął ku górze. Nic nie poczułam jednak kiedy odstawił ją na miejsce zrobił przepraszającą minę i powoli zaczął zginać moje kolano. W jednej sekundzie poczułam jakby 100-tysięcy igieł w tej samej chwili wbiły mi się w kolano. Pod powiekami zaczęły gromadzić się gorące łzy. Nie wierzyłam, że ktoś mógł kiedykolwiek cierpieć bardziej niż ja w tej oto chwili. Męczyliśmy się ponad dwie i pół godziny, a różnica wynosiła dopiero 2 centymetry.
-Dzielna dziewczyna. Zrobimy kilka minut przerwy i powtórzymy-powiedział podając mi butelkę lodowatej wody i ręcznik do otarcia spoconej twarzy. Pewnie wielu zadałoby pytanie czemu nie podano mi środków przeciwbólowych. Ten zabieg musi być przeprowadzony w ten, a nie inny sposób. Zwycięstwo musi być odniesione tylko i wyłącznie dzięki woli pacjenta , w przeciwnym razie nie osiągnie skutków
-Tato....-do pomieszczenia wszedł wysoki brunet z włosami postawionymi na żel. Oczy w odcieniu ciemnej czekolady były pełne olśniewającego błysku. Wyglądał jak młodsza wersja doktora
-Pan Pasequrelli wyszedł, ale zaraz wróci-udzieliłam szybkiej odpowiedzi upijając z butelki spory łyk
-O . Jestem Federico Pasequrelli-powiedział i wyciągnął w moim kierunku dłoń
-Ludmiła Ferro -powiedziałam podając mu rękę
-To nie moja sprawa, ale co ci jest?-spytał
-Zerwanie więzadeł krzyżowych przednich-powiedziałam. Wyraźnie się skrzywił
-Niejednokrotnie słyszałem jak bardzo to boli. Ten zabieg,który teraz przechodzisz-powiedział , a do pomieszczenia wszedł lekarz
-o ! Fede? Co tutaj robisz ?-spytał zdziwiony rehabilitant
-Przyszedłem trochę z Tobą posiedzieć-powiedział
-Nie będzie Ci przeszkadzać jak zostanie?-zwrócił się do mnie wskazując palcem na swojego przystojnego syna. Pokiwałam przecząca głową i ponownie położyłam się na łóżku. Psychicznie przygotowałam swoje ciało na przyjęcie kolejnej dawki tego potwornego bólu.
Koniec ! Obiecałam długi , a wyszedł średni
Podoba się wam ? No mam nadzieję chociaż wiem, że opisanie kontuzji wyszło mi fatalnie. Nigdy nie miałam z tym doczynienia więc bazowałam się na dostępnych źródłach. Druga sprawa to :
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem. Jesteście niesamowici ! Kocham was <3 No cóż następny rozdział pojawi się...yyyyyy w weekend lub na początku tygodnia.
Ludmiła Ferro
-Dzielna dziewczyna. Zrobimy kilka minut przerwy i powtórzymy-powiedział podając mi butelkę lodowatej wody i ręcznik do otarcia spoconej twarzy. Pewnie wielu zadałoby pytanie czemu nie podano mi środków przeciwbólowych. Ten zabieg musi być przeprowadzony w ten, a nie inny sposób. Zwycięstwo musi być odniesione tylko i wyłącznie dzięki woli pacjenta , w przeciwnym razie nie osiągnie skutków
-Tato....-do pomieszczenia wszedł wysoki brunet z włosami postawionymi na żel. Oczy w odcieniu ciemnej czekolady były pełne olśniewającego błysku. Wyglądał jak młodsza wersja doktora
-Pan Pasequrelli wyszedł, ale zaraz wróci-udzieliłam szybkiej odpowiedzi upijając z butelki spory łyk
-O . Jestem Federico Pasequrelli-powiedział i wyciągnął w moim kierunku dłoń
-Ludmiła Ferro -powiedziałam podając mu rękę
-To nie moja sprawa, ale co ci jest?-spytał
-Zerwanie więzadeł krzyżowych przednich-powiedziałam. Wyraźnie się skrzywił
-Niejednokrotnie słyszałem jak bardzo to boli. Ten zabieg,który teraz przechodzisz-powiedział , a do pomieszczenia wszedł lekarz
-o ! Fede? Co tutaj robisz ?-spytał zdziwiony rehabilitant
-Przyszedłem trochę z Tobą posiedzieć-powiedział
-Nie będzie Ci przeszkadzać jak zostanie?-zwrócił się do mnie wskazując palcem na swojego przystojnego syna. Pokiwałam przecząca głową i ponownie położyłam się na łóżku. Psychicznie przygotowałam swoje ciało na przyjęcie kolejnej dawki tego potwornego bólu.
Koniec ! Obiecałam długi , a wyszedł średni
Podoba się wam ? No mam nadzieję chociaż wiem, że opisanie kontuzji wyszło mi fatalnie. Nigdy nie miałam z tym doczynienia więc bazowałam się na dostępnych źródłach. Druga sprawa to :
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem. Jesteście niesamowici ! Kocham was <3 No cóż następny rozdział pojawi się...yyyyyy w weekend lub na początku tygodnia.
Ludmiła Ferro